KFSO Vosco 106 – projekt polskiego auta inspirowany Syreną. Czy to się może udać?

 

 

Kutnowska Fabryka Samochodów Osobowych (KFSO) na tegorocznym Motor Show na swoim stoisku zaprezentowała prototyp nowego polskiego auta – Vosco S106. Inspiracji popularną niegdyś Syreną praktycznie nie da się przeoczyć.

 

Powszechnie przyjęło się nazywać pierwsza auto KFSO „nową Syreną” mimo że w dokumentacji taki tytuł nie istnieje (co jest spowodowane prawnym zawirowaniem wokół znaku towarowego). Twórcy Vosco S106 zabiegają o uzyskanie praw do popularnej nazwy i z tego co sami twierdzą, są już blisko końcowego sukcesu. Jednak niezależnie od wyniku postępowania, samochód prawdopodobnie i tak potocznie będzie nazywany nową Syreną. Tak więc Kutnowska firma może odbębnić marketingowy sukces. Co by nie było, o ich aucie będzie jeszcze głośno.

 

 

O tym czym jest i jaka była Syrena wie chyba każdy, ale z dziennikarskiego obowiązku nieco przypomnę. Był to kompaktowy samochód produkowany w Polsce Ludowej w latach 1957 – 1983 (do 1972 roku produkowana w FSO, później w FSM). Syrena cierpiała na bolączki typowe dla aut produkowanych w bloku wschodnim – niska jakość części, niechlujny montaż, niska trwałość i wysokie prawdopodobieństwo awarii. W efekcie popularna Syrenka zyskała sobie przydomek „królowej pobocza”, a także z powodu charakterystycznego zapachu spalin silnika dwusuwowego nazywano ją „skarpetą”. Jeśli cieszyła się taką opinią w czasach swojej „świetności” to dlaczego ktoś miałby za nią tęsknić?

 

 

Dobre pytanie. Prób wskrzeszenia polskich aut było już tak dużo, że trudno je wszystkie zliczyć. Zdarzyły się tak niedorzeczne jak Warszawa na bazie Mustanga, czy takie które nie wyszły poza projekt 3D jak Polonez 2015. Mimo absurdalności samych założeń i niskich szans na wdrożenie do produkcji, projekty zbierały spore grono zainteresowanych. Czyżby patrząc na świat przez różowe okulary nostalgii, Polacy tęsknili za polskimi samochodami? Być może, jednak warto wziąć pod uwagę fakt, że w Polsce nie zachował się żaden znaczący producent samochodów. Co za tym idzie, wchodząc na rynek z całkowicie nową, nikomu nieznaną marką, ma się znacznie trudniejsze zadanie aby zaistnieć w świadomości konsumenta. A odwołanie do historii (ubogiej, ale zawsze jakiejś) rodzimej motoryzacji gwarantuje spore zainteresowanie. Dlatego też w Kutnowskim aucie odwołań jest całkiem sporo. Sama nazwa fabryki (KFSO) nawiązuje nazwą do tej Żerańskiej, Vosco kojarzy się z Bosto, a S106 można (nieoficjalnie) rozszyfrować jako Syrena 106 (ostatni model FSM Syreny miał oznaczenie 105). Także sam wygląd auta utrzymany w stylistyce retro, budzi jasne skojarzenia z poczciwą Syrenką.

 

 

Pytanie - czy Vosco S106 poradzi sobie na rynku i czy w ogóle ma szanse na produkcje. Szczerze? W porównaniu do innych projektów wskrzeszających polskie samochody, ten wydaje się najbardziej przemyślany i co najważniejsze - możliwy w realizacji. KFSO nie porwało się z motyką na słońce i nie zaplanowało zrobienia wszystkiego od podstaw. Podzespoły mechaniczne do Vosco S106 dostarcza General Motors, elementy takie jak zawieszenie, czy silnik pochodzą z samochodów amerykańskiego koncernu. Niektórzy mogliby się oburzyć, że dostają Opla w opakowaniu Syreny, ale warto pamiętać, że wprowadzając nowe auto na rynek, trzeba zadbać o możliwość jego serwisowania. W pełni autorski samochód wymagałby stworzenia całej sieci serwisowej (co wiąże się z ogromnymi kosztami), oraz mógłby odstraszyć potencjalnego klienta (z powodu braku np. zamienników). To zbyt duże obciążenie dla dopiero raczkującej marki, dlatego też zdecydowano się na rozsądne rozwiązanie które zapewni możliwość bezproblemowego serwisu Vosco S106.

 

 

Wnętrze pochodzi z kolei od Opla Adam (choć jest kilka różnic względem auta GM), co niektórzy mogą uznać za spory zawód. Spasowanie środka nie rzuca na kolana, ale to nie jest jeszcze wersja produkcyjna więc takie błędy można wybaczyć. Wprawne oko zauważy przednie lampy od Fiata 500, jednak jak zadeklarował się jeden z przedstawicieli KFSO, są one tymczasowe i firma jest w trakcie opracowywania własnych reflektorów przednich. Nie jest też tak, że Vosco S106 to dzieło doktora Frankensteina złożone z różnych aut. Nadwozie to twór autorski, a elementy takie jak np. szyby (wyprodukowane w kutnowskiej fabryce) posiadają homologacje drogową. Widać, że twórcy auta chcą dołożyć jak najwięcej od siebie, jednocześnie realnie oceniając swoje możliwości produkcyjne. Sam projekt wygląda naprawdę dobrze, choć w przeciwieństwie do pierwowzoru jest 5-drzwiowym hatchbackiem, a nie 2-drzwiowym sedanem. Takie wymogi rynku, dzięki którym S106 ma praktyczniejsze nadwozie od protoplasty. Poza dyskusyjną estetyką tylnych lamp trudno powiedzieć coś złego o projekcie auta KFSO. Sylwetka jest spójna (choć niektórym może nie pasować masywny przód) i widać, że projektantom Vosco S106 przyświecała podobna idea jak designerom Fiata 500. Ma być współcześnie, ale i nawiązywać do klasyki. Na Warsaw Motor Show zaprezentowano również prototyp pick-upa (który bardzo przypominał Holdena), jednak jak się dowiedzieliśmy powstał on z przypadku i raczej nie ma planów wdrożenia go do produkcji.

 

 

W jakiej niszy rynkowej znajdzie się Vosco S106? Jeden z przedstawicieli KFSO na stoisku poinformował nas, że celują w auta klasy Mini – czy lifestyle'owe, miejskie kompakty. Z jednej strony to słuszna decyzja, stylistyka Kutnowskiego auta nie pasuje do segmentu rynku w którym dominują nudne i generyczne Skody Fabie i Volkswageny Polo. Z drugiej strony, auta takie jak Mini to kompakty „premium” rozpoznawalne i kosztujące relatywnie niemałe pieniądze. Niegdyś brytyjski (dziś należący do koncernu BMW) producent wciąż bazuje na kulcie znaczka i ma wśród klientów od dawna wyrobioną markę. Jeśli Vosco S106 nie będzie konkurowało z Mini cenowo, może mieć problem ze sprzedażą, choćby ze względu na swoje plebejskie („Syreniarskie”) pochodzenie. Przekonał się o tym Volkswagen, którego model Beetle rynku lifestylowe'ych kompaktów nie zawojował.

 

 

Mimo wszystko warto mieć nadzieję, że Vosco S106 nie podzieli losów innych polskich projektów. Wygląda na to, że to pierwszy w XXI wieku polski projekt samochodu, który ma szanse na realizacje i którego twórcy nie porywają się z motyką na słońce. Cieszy też fakt, że w planach jest wersja elektryczna, bo KFSO może znaleźć swoją niszę na rosnącym rynku aut EV. Trzymamy kciuki i liczymy że nie skończy się tylko na szumnych zapowiedziach i zarówno wersja spalinowa jak i elektryczna wejdą do produkcji i będzie nam dane się nimi przejechać

Tekst: Konrad Karpiuk

Zdjęcia: Michał Borowski/archiwum.